Ładowanie...

Kapitan Żbik – najdłuższy polski komiks

Przywykło się uważać, że kultura komiksu jest obca polskiej tradycji literackiej. Komiks jest uważany za wytwór kultury typowo amerykańskiej. Mówi się naturalnie też o mandze – komiksie japońskim, ale polski komiks? Tymczasem mamy świetne polskie komiksy, których mogą nam pozazdrościć inni znawcy kultury komiksowej, np. „Tytus, Romek i Atomek”. „Kajko i Kokosz”, komiksy Rosińskiego i wiele innych. Warto też coś wiedzieć o najstarszym i najdłużej wydawanym polskim komiksie, którym był „Kapitan Żbik”. Na początku był to komiks typowo propagandowy. Na Bazarze Różyckiego można było bez trudu kupić komiksy sprowadzane z zagranicy. Młodzież zaczytywała się w komiksach amerykańskich i szwedzkich. W wielu sytuacjach brak znajomości języka nie był żadną przeszkodą. Znaleźli się ludzie, którzy postanowili wykorzystać to zjawisko i stworzyć polski komiks. Oczywiście musiał być on zdecydowanie lepszy od tych amerykańskich i pokazywać pozytywne wzorce. Komenda Główna Milicji Obywatelskiej złożyła zamówienie na taki komiks, który miał pokazywać w pozytywnym świetle pracę milicji, która w owym okresie była niezbyt pozytywnie postrzegana. Głównym bohaterem miał być milicjant Jan Żbik, który walczy z przestępcami. Ponoć był wzorowany na autentycznym oficerze milicji. Sama komiksowa postać powstawała bardzo długo, bo jej narysowanie powierzono kilku rysownikom. Sam kapitan Żbik pojawił się dopiero w trzecim odcinku. Bohaterkom wcześniejszych była kapitan Ola. Okazało się jednak, że to Żbik jest tym bohaterem, którego zaakceptowali czytelnicy. Komiks ukazywał się przez piętnaście lat w tej samej szacie graficznej na formacie A5. Charakterystyczna cechą wydawnictwa była biała lilijka na niebieskim tle. Treścią tych pierwszych wydawnictw była typowa tematyka kryminalna: zabójstwa, porwania, pościgi samochodowe i tego typu rzeczy. Oczywiście Żbik zawsze, jak prawdziwy mężczyzna, otaczał się pięknymi kobietami. Jak na warunki naszego rynku wydawniczego był to więc bardzo „zachodni” milicjant. W późniejszych zeszytach jako bohaterowie pojawiają się również dzieci. Komiks się bardziej dowcipny, a sam bohater zdecydowanie ewaluuje. Potem dostaje nawet awans na majora, w związku z czym, na prawdziwą pracę w terenie wysyłany jest kapitan Michał. Czytelnicy jednak tak bardzo przywiązali się do postaci kapitana Żbika, że bohater musiał powrócić. Każdy następny numer komiksu był bardzo szumnie zapowiadany, najpierw na stronie trzeciej, a potem na samym końcu. To motywowało czytelników do sięgnięcia po kolejne numery. Warto dodać, że grafikami pracującymi nad komiksem byli znani rysownicy. W pewnym momencie zagościł tam nawet sam Szymon Kobyliński. Co prawda nie rysował on samego komiksu, ale wkładki „Za ofiarność i odwagę”. Na drugiej stronie komiksu pojawiały się różnego typu porady na przykłada jak ratować tonących, jak wzywać milicję. W wielu numerach do czytelników zwracał się bezpośrednio kapitan Żbik, by im przypomnieć np. o przepisach przeciwpożarowych. Niestety z biegiem czasu były one coraz bardziej propagandowe. Warto też wiedzieć, że każdy numer komiksu musiał mieć akceptację Komendy Głównej. Bez tego swoistego cenzora nic nie mogło się ukazać. Skąd czerpano pomysły do kolejnych opowiadanych historii? Bardzo często scenarzyści dostawali jedynie zarys głównej fabuły i sami musieli wymyślać kolejne przygody. Często komiksy były adaptacją cyklu kryminalnego „Ewa wzywa 07” lub serii „Z jamnikiem”. Raz rozpisano nawet konkurs na nowy scenariusz. Chociaż wielu powtarza, że cykl o kapitanie Żbiku miał charakter typowo propagandowy, równie duża grupa zwolenników broni komiksu. Jest wielu kolekcjonerów, którzy za naprawdę duże pieniądze chętnie kupiliby dawne numery.

Dodaj komentarz